Miłość jest dla mnie

MIŁOŚĆ JEST DLA MNIE

 

Może przeżywasz czasem stan bezsilności i frustracji, kiedy po raz kolejny nie doświadczasz w swojej relacji tego, czego tak bardzo pragniesz?

Choć tak bardzo się starasz, znów lądujesz  w poczuciu niespełnienia.

 

Bardzo często powielamy ten wzorzec w naszych bliskich relacjach, kiedy mamy w sobie głębokie poczucie braku. Wręcz jesteśmy uzależnione od tego stanu. Wtedy bardzo trudno nam przyjąć cokolwiek i nawet jeśli dostajemy miłość, akceptację, uwagę, to i tak pozostajemy z poczuciem nienasycenia.

Ma to często swoje źródło w dzieciństwie, kiedy nasze potrzeby bliskości  i przynależności nie były zaspakajane w wystarczającym stopniu. Mogłyśmy czuć się niekochane, bo rzeczywiście nasi rodzice nie byli do tego zdolni. Czasami w naszym domu było dużo miłości, ale z powodu na przykład ich pracy czy częstych wyjazdów nie mogłyśmy w pełni tego doświadczyć. Wtedy w dziecku, którym byłyśmy, zrodziło się głębokie przekonanie, że nie jest wystarczająco dobre i wartościowe a kochająca osoba jest niedostępna.

W późniejszym życiu przyciągamy relacje, w których nieświadomie odtwarzamy ten scenariusz odczuwając wciąż tęsknotę i nienasycenie.

 

Pierwszym krokiem, który możesz zrobić, aby sobie z tym poradzić i wyjść z tego błędnego koła jest zatrzymanie się i pozwolenie sobie w pełni poczuć te emocje. Naprawdę spotkaj się z tęsknotą, brakiem czy  bezsilnością. Oddychaj i czuj. Kiedy z akceptacją przyjmujesz emocje stajesz się od nich wolna. Pojawia się przestrzeń i świadomość tego, że nimi nie jesteś. Zaczynasz widzieć siebie z szerszej perspektywy i rozumieć, że już nie jesteś tą pięcioletnią dziewczynką. A te starania o miłość to strategie obronne, pod którymi czai się lęk przed utratą więzi.

 

Kolejny krok to rozwijanie uczuć w sobie i pozytywnych przekonań.

Weź głęboki wdech i poczuj jak otwiera się twoje serce:

Miłość jest dla mnie!

Bliskość jest dla mnie!

Intymność jest dla mnie!

Spełnienie jest dla mnie!

Przyjemność jest dla mnie!

W lekkości i swobodzie kocham i jestem kochana!

Magdalena Betlej

 

Przewiń do góry